Translate

niedziela, 28 października 2012

Big girls don't cry

Myślałam, że już nigdy nie będę przez Ciebie płakać ale się pomyliłam. Może to dlatego, że byłam wstawiona i rozmowa zeszła na jakieś dziwne i smutne tematy. Jak by nie było - łzy w oczach znów pojawiły się z Twojego powodu. Mam Cię dość.
Co zabawniejsze, moja mama, chociaż nie miała okazji Cię poznać, jest chyba bardziej na Ciebie wściekła niż ja, i bardziej Cię nienawidzi. I to chyba nie jest aż tak zbyt mocne słowo.
Szkoda, że moja pierwsza miłość okazała się złudzeniem. I tu chyba też nie przesadzam.

poniedziałek, 22 października 2012

How To Be Dead

Źle mi. Okropny wieczór.
Napadło mnie to straszne uczucie, kiedy wydaje mi się, że jestem skazana na samotność, że nikogo nie znajdę. I ciągle mam to wrażenie, że tyle mnie omija a czas leci... Brakuje mi cholera bliskości tej drugiej osoby. Jestem bliska płaczu choć nie jestem pewna czemu dokładnie.
Znowu jest tak, że komuś się podobam tylko, że nie jest to ktoś, kogo bym chciała. Przecież nie można się do niczego zmuszać, nie potrafię, zwłaszcza w takiej kwestii.
Jestem jednym wielkim zwątpieniem. Może to przez tą pogodę. Jesień i druga połowa zimy zawsze są jakieś takie cięższe. Trudniejsze i smutniejsze.
Chyba teraz naprawdę zamknęły się jakieś drzwi. Mam ochotę zrobić coś ze sobą, zmienić fryzurę, wydać fortunę na bezsensowną wizytę u kosmetyczki i zmienić zawartość swojej szafy. Znowu nie wiem jaka chcę być, kim chcę być.
Studia dobijają coraz bardziej. Mam poczucie zmarnowanych dwóch lat, ten rok będzie kolejnym. Tylko, że wcale nie mam na siebie pomysłu, nie wiem co chcę robić, nie jestem dobra tak naprawdę w niczym, nie wspominając już o czymś, co naprawdę by mi się podobało.
Dobra, to jednak jest kolejny kryzys. Nadszedł ten czas.
Czasem naprawdę nienawidzę życia.

czwartek, 18 października 2012

Make a Move

Uczelnia pochłania mnie bez reszty. No prawie. Trzeci rok miał, według przepowiedni i zapewnień wszystkich wokół, być tym najluźniejszym. Rzeczywistość jak zwykle wszystko zweryfikowała, sprawiając, że znowu nie uda mi się przytyć ani odrobinę. Wszyscy wykładowcy jak zwykle uważają, że są najważniejsi (chociaż ich przedmioty nie mają sensu, nie wspominając treści i sposobu ich prowadzenia...) a my, skoro zdecydowaliśmy się studiować, nie musimy spać ani jeść.
Z Ciebie chyba wreszcie się wyleczyłam. Myślę, że On ma w tym spory udział, chociaż nie znamy się zbyt dobrze i długo. I, tak, znowu jest to znajomość z internetu, ale biorąc pod uwagę mój tryb życia i organizację inne metody nie mają większych szans. Znajomość stopniowo się rozwija. Pierwszy tydzień pisania maili był naprawdę sympatyczny i niezobowiązujący. I cały czas się dziwiłam, że tak długo to trwa.
Aż wczoraj dałam się namówić na kolejny poziom wtajemniczenia i tu zapaliła się lampka kontrolna.
Mam wrażenie, że te drobne różnice, które do tej pory nie były aż tak widoczne, wczoraj ujrzały światło dzienne i wszystko nagle się posypało, jak domek z kart. To znaczy jeśli tak, to może dobrze, że już teraz a nie na spotkaniu face to face, kiedy mogłabym się jeszcze bardziej przyzwyczaić i nakręcić. Swoją drogą muszę zacząć jakoś nad tym panować.
Potem zauważyłam kilka drobnych szczegółów, które się nie zgadzały. Głupoty, które można z łatwością wyjaśnić "ochroną danych osobowych" w internecie. W końcu sama staram się tego pilnować. Ale tu odezwały się wspomnienia i obudziła się we mnie obawa, przed kolejną kłamliwą osobą. Co jeśli znowu.. ja zawsze tak trafiam, jakby nikt nie traktował mnie na serio, albo chciał mi na siłę zaimponować... I ciągle ktoś kłamie na swój temat. Czemu ja tak wybieram?
Boję się, chociaż chyba jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek obawy, że historia w jakimś stopniu się powtórzy.
Bez sensu tak bać się na zapas, ale to silniejsze ode mnie. Nad niczym ostatnio nie panuję.