Translate

poniedziałek, 11 marca 2013

Consider Me Alive

Jakiś miesiąc temu okazało się, że mam niedoczynność tarczycy i chorobę hashimoto. Od tego czasu jestem w stałym związku z tabletkami. Każdego ranka, jedna malutka biała tabletka i tak "póki śmierć nas nie rozłączy". W ten oto sposób znalazło się wyjaśnienie dla moich problemów z koncentracją, pamięcią i zmęczeniem. Czekam na efekty. Przytyć dalej nie mogę i te tabletki raczej mi w tym nie pomogą, wręcz przeciwnie. Poza tym jest jeszcze izotek...
Z łojotokowym zapaleniem skóry zaczęłam się męczyć niedługo przed wyjazdem na studia. Musiałam się w końcu zgodzić na ten "magiczny" lek, zaryzykować, żeby wreszcie się tego pozbyć. Drugi miesiąc kuracji, sucha skóra, usta wyschnięte, momentami popękane kiedy zapomnę je posmarować, obciążona wątroba, cholesterol, który ciągle rośnie, sporadyczne bóle głowy i coraz częściej bolący kręgosłup. Jeszcze jakieś pół roku i powinnam wreszcie odstawić lek. A to chyba też on sprawia, że zaczęła pobolewać mnie wątroba i coraz częściej serce. 
Właśnie, serce.
Przeszło najwięcej. I nie mówię tu o wszystkich stresach, zawodach miłośnych i innych rozczarowaniach. Urodziłam się z "niedomkniętym" przewodem tętniczym. Mądrzej mówiąc, z przetrwałym przewodem Botalla. W 6. (!) roku życia zabieg w Warszawie i zamknięcie go. Od tego czasu na każdym rtg klatki piersiowej, po lewej stronie widać malutką sprężynkę, jak od długopisu. W liceum zaczęły się częstoskurcze. Znowu wizyty u kardiologa, tym razem częstoskurcz nawrotny węzłowy. Zdarzają się zbyt rzadko by skierować mnie na zabieg i faszerować lekami. Na szczęście. Co nie zmienia faktu, że muszę się ciągle pilnować.
To moje obecnie największe udręki. Jest kilka drobniejszych rzeczy, ale nie są tak uciążliwe jak te. Nie mogę jeść tego co lubię, muszę starać się, żeby wszystko było jak najmniej tłuste ze względu na cholesterol. Wszystkie wyjścia towarzyskie odbywają się ostatnio na trzeźwo. Ze względu na obciążoną wątrobę. Teoretycznie powinnam była go ograniczyć już dawno, z powodu problemów z sercem. Musiałam też przestać popalać. Czyli, dla własnego dobra, musiałam rzucić wszystko co lubiłam. Dla zdrowia.
W sierpniu skończę 22 lata. Czuję się, jakbym zbliżała się do 50tki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz